Tata, jakie umiejętności będą mi potrzebne za 15 lat – zapytała mnie kiedyś Jula, która tatę wciąż wtedy jeszcze traktowała trochę jak czarodzieja, a trochę jasnowidza. Coraz mniej co prawda i coraz rzadziej, ale postanowiłem robić wszystko, aby jak najpóźniej z tej roli wypaść. Pewnie ojcowie wiedzą, co mam na myśli.
W tym przypadku – z racji zainteresowań zawodowych i naukowych – próba znalezienia odpowiedzi nie była byt trudna, a poszukiwania ciekawe i potrzebne.
Dziś trudno przewidzieć – droga Julko – jakie umiejętności będą Ci potrzebne za dekadę lub dwie. Pewne jest, że umiejętności merytoryczne ustępują miejsca innym. Nie znaczy to oczywiście, że kompletnie odchodzą do lamusa. W tak szybko zmieniającej się rzeczywistości nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w którą stronę pójdzie świat, jakie zawody będą dominowały, jakie profesje będą na topie.
W co więc zainwestować, szykując pociechę do sprawnego funkcjonowania w przyszłości? Eksperci nie mają wątpliwości, że najlepiej jest inwestować w tzw. kompetencje społeczne (kluczowe, miękkie). Bez nich nie ma mowy o osiąganiu sukcesów w szkole, w pracy i w życiu.
Wyniki najnowszych badań nie pozostawiają cienia wątpliwości – z roku na rok wzrasta znaczenie kompetencji społecznych – to one określane są jako kompetencje przyszłości. To, co się liczy, to kreatywność, wysoka samoocena, asertywność, ale też komunikatywność, przedsiębiorczość czy odporność na stres. To zdolności, które są kluczowe dla szczęśliwego, dobrego, spełnionego dziecka w świecie, w którym jedyną pewną rzeczą jest to, że nic nie jest pewne.
Kompetencje przyszłości sprawiają, że dziecko może skutecznie radzić sobie z wyzwaniami codzienności: zarówno tu i teraz, jak i w przyszłości. Zarówno w świecie szkolnym i zawodowym, jak i społecznym.